Program bezlitosny dla polityków
Kiedy "Szkło..." zaczynało swoją działalność, pod lupą znanych z poczucia humoru Grzegorza Miecugowa i Tomasza Sianeckiego znaleźli się członkowie gabinetu Marka Belki, ale to za czasów rządów PiS program najbardziej naraził się ówczesnej władzy. Do dziś zresztą politycy partii Jarosławowa Kaczyńskiego, jak i prawicowy elektorat, uważają, że to z nich najczęściej używają sobie twórcy programu. "Szkło...", zdaniem zwolenników IV RP, ma charakter propagandowy, podobnie jak cała stacja TVN, której przypisują sympatyzowanie z koalicją PO-PSL. Jak jednak broni się w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl Miecugow:
- Gdyby ktoś przeanalizował liczbę materiałów poświęcanych poszczególnym partiom w ostatnich trzech latach, to wygrałaby Platforma. Poza takimi tematami jak lot posłów PiS do Madrytu, to najwięcej mówimy o naszej rzeczywistości, o lekarzach, górnikach, o rządzących, którzy podejmują decyzje.
Dziennikarz sam jednak przyznał, że to właśnie spór zwolenników PiS-PO wzbudza najwięcej emocji wśród widzów i jest przez nich najczęściej komentowany.
A głos odbiorców "Szkła..." jest w tym programie równie ważny, jak prowadzących.