Jak się ratować?
Przypomnijmy, że Harry i Meghan są od miesięcy w niemałych wizerunkowych opałach. W czerwcu tego roku ogłoszono, że stracili kontrakt ze Spotify, który opiewał aż na 20 mln dol. Chodziło o to, by tworzyć podcast "Archetypes", którego gospodynią miała być Meghan. Na pierwszy odcinek trzeba było czekać aż dwa lata. Page Six podawał, że umowę trzeba było zerwać, bo Harry i Meghan nie dostarczyli wystarczająco dużo materiału na platformę.
Jeszcze w czerwcu sprawę komentował jeden z szefów Spotify, który nie szczędził krytyki Susseksom. Bill Simmons, odpowiedzialny za podcasty w Spotify, nazwał Meghan i Harry’ego wprost: "pierd...nymi naciągaczami".
"Chciałbym być przy negocjacjach, kiedy Meghan i Harry opuszczali Spotify" - grzmiał w swoim podcaście. Podkreślił, że żałuje też, że nie miał nadzoru ani nad realizacją, ani nad decyzjami podejmowanymi odnośnie książęcej produkcji. "Kiedyś walnę drinka i opowiem o rozmowie na Zoomie, którą odbyłem z Harrym i w której pomagałem im z pomysłem na podcast. To jedna z moich najlepszych historii. Pieprzyć ich. Pier...leni naciągacze" - dodał.