A miało być tak pięknie
Podróż poślubną można śmiało określić mianem katastrofy. Zamiast poświęcić czas na poznawanie siebie w pięknych okolicznościach przyrody (polecieli na Maltę), uczestnicy spędzili cały wyjazd osobno. Snuli się naburmuszeni bez większych planów, a gdy tylko przyszło im zorganizować wspólnie wycieczkę, dochodziło do awantur. Kinga wymagała od męża konkretnych działań, a on nie potrafił podjąć żadnej decyzji.
Apogeum kryzysu nastąpiło, gdy para miała sprawdzić się we wspólnym mieszkaniu. Małżonkowie nie wytrwali nawet jednego dnia razem. Po kolejnej kłótni dziewczyna spakowała walizki i wróciła ze Szczecina do rodzinnego Gdańska. Przyjazd Marcina do Trójmiasta skończył się zresztą podobnie.