Koncert pod Warszawą
Jeden z koncertów Stana Borysa miał odbyć się w miejscowości pod Warszawą. - Śpiewał wtedy z zespołem Bizony, prowadzonym przez Zbyszka Bizonia. Odbyli próbę, zmienili cywilne ciuchy na kostiumy estradowe i gotowi czekali w kulisie. Dobry nastrój poprawiał fakt, że bilety sprzedano do ostatniej sztuki - wspomina Karewicz.
Muzyków dziwiła nienaturalna cisza jaka panowała tego dnia na widowni. Gotowi i pełni zapału czekali na swoje wielkie wyjście.
- To było zastanawiające (...) ktoś zerknął przez szparę w kurtynie. I wtedy z widowni odezwał się niski, lekko zachrypnięty głos z charakterystycznym, wschodnim zaśpiewem: "Nu, Stasiu, czas grać. Toż ja bilet kupiłem!" - pisze autor książki "Big bit".