"Wypuśćcie mnie!"
Kiedy gwiazda Siejki błyszczała coraz mocniej, nagle w październiku 1994 r. zniknął z wizji. Chudł, stał się apatyczny, źle wyglądał. Po krótkim urlopie zdrowotnym wrócił do pracy i podczas nagrywania rozmowy z Ewą Kuklińską zasłabł, miał problemy z oddychaniem. Jedna z jego przyjaciółek, która odwiedzała go w szpitalu, wspominała, że dziennikarz na zmianę tracił i odzyskiwał przytomność. - Wypuśćcie mnie, przecież mnie potrzebują! - miał krzyczeć.
Sławomir Siejka zmarł 23 listopada 1994 r. na wirusowe zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych.
"Odszedłeś. I cóż, nic się nie stało. Nie powstała żadna dziura w ziemi, w żadnym z głazów nie wytrysnął potok. Tylko dziura w naszych sercach, bo ciebie już nie ma" - napisała anonimowo w nekrologu koleżanka z pracy.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.