Prawda odeszła wraz z nim
Ci, którzy wierzą w te plotki, twierdzą, że zapalenie opon mózgowych było jedynie oficjalną wersją, która miała przykryć niewygodną prawdę o Siejce. Szczególnie trudną do zaakceptowania przez mało tolerancyjne w połowie lat 90. polskie społeczeństwo.
Czy przypisywane Siejce przez część opinii publicznej cechy miały jakikolwiek związek z prawdą? Odpowiedź na to pytanie najpewniej odeszła wraz z dziennikarzem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że śmierć Sławomira Siejki w tak młodym wieku, gdy był u progu wielkiej kariery, była szokiem zarówno dla widzów, jak i jego przyjaciół. Ci ostatni wspominali go tak:
"Sławku, byłeś dla mnie nie tylko przyjacielem, ale także kimś, kto pokazał, jak można żyć inaczej, jak można żyć dla siebie. Uczyliśmy się razem, pracowaliśmy i bawiliśmy się - życie było takie piękne! Cieszyłeś się nim. Każdą chwilę i każdy dzień umiałeś pięknie przeżyć. Odszedłeś. I cóż, nic się nie stało. Nie powstała żadna dziura w ziemi, w żadnym z głazów nie wytrysnął potok. Tylko dziura w naszych sercach - bo Ciebie już nie ma" - czytamy w archiwalnym wydaniu "Gazety Stołecznej" z 29 listopada 1994 roku.
Grób Sławomira Siejki znajduje się na Starych Powązkach w Warszawie.
KM/AOS