Elegancja na miejscu zbrodni
W czasie jednej z początkowych rozmów Anwar Congo wyraża niezadowolenie płynące z własnego niedbalstwa. Ma na sobie białe spodnie i zażenowany tłumaczy, że nigdy nie ubrałby się w taki sposób idąc na miejsce zbrodni, bo byłoby widać na nich ślady krwi.
Później szczegółowo opisuje, że wolał mordować owijając szyję ofiary metalowym drutem.Dzięki temu nie rozlewała się krew, którą trudno było posprzątać i która zostawiała po sobie* nieprzyjemny zapach.* Jego współtowarzysze zbrodni pokazują miejsca, w jakich dokonywali podpaleń i szukają chętnych do wcielenia się w role ich ofiar.
Po tym dokumentalnym wprowadzeniu przebierają się za amerykańskich gangsterów, zakładają kolorowe fatałaszki, pozwalając specom od charakteryzacji zrobić na swoich twarzach krwiste bruzdy świadczące o niedawnych torturach. Niesamowite, że owe inscenizacje zdają się długo nie wpływać na katów.
Po co więc zabawa w teatr? Czy w przypadku ludzi, którzy są narodowymi bohaterami i żartują na temat zabójstw w telewizyjnych talk-show, taka terapia w ogóle ma sens?