Wstydliwa pamiątka
Aby ostudzić nieco emocje oburzonej blogerki, do studia zaproszono drugiego gościa - Artura Boruca. Małżonek Mannei był znacznie mniej rozmowny i wylewny, ale mimo to zdradził kilka szczegółów ze swojego piłkarskiego życia. Przyznał m.in., że początki jego kariery poza granicami naszego kraju wcale nie należą do najprzyjemniejszych wspomnień. Przez rok usiłował nauczyć się szkockiego akcentu, choć wcześniej wydawało mu się, że z językiem angielskim nie będzie miał żadnego problemu.
Oprócz tego opowiedział o nowym tatuażu. Przypomnijmy, że kilka lat temu Boruc występował jeszcze w Celticu Glasgow. Pewnego dnia wpadł na nietypowy pomysł wytatuowania sobie na brzuchu małpy z napisem "Rangers". Jakby tego było mało, w miejscu pępka bramkarza była... pupa wypiętego zwierzaka.
- Na początku było śmiesznie - wspominał golkiper u Wojewódzkiego.
- Wcale nie! On całą noc spał na brzuchu. Jak rano wstał, to nie było mu do śmiechu, bo na materacu odbiła się małpa, która widnieje tam do teraz - przerwała mu Sara.
Na szczęście dziś po tym wybryku na ciele sportowca nie ma już śladu. Miejsce niefortunnego tatuażu zajął inny, który Artur opisał jako "wielka czarna dziura". Fani zawodnika mogli się już przypatrzeć ciemnej plamie na jego skórze na kilku zdjęciach opublikowanych na Instagramie przez jego żonę.
Jak wam się podobał ostatni odcinek "Kuby Wojewódzkiego"?
AR/AOS