Zażarta rywalizacja
Tajemnicą poliszynela była cicha, ale zażarta rywalizacja między Wacławem Kowalskim a Władysławem Hańczą, również poza kadrem.
Początkowo niepewny swoich możliwości Kowalski zachęcony reakcjami ekipy, szybko zrozumiał, że jest niezbędny i może zostać gwiazdą. Powodowany zazdrością o ekranowego partnera grał coraz lepiej, spajał się z rolą, wnosił ciągłe poprawki. Widząc to, Hańcza również dawał z siebie wszystko. Bezceremonialnie wykorzystywał to Chęciński, głośno chwaląc jednego, aby jeszcze bardziej zmobilizować drugiego.
Ego Kowalskiego rosło z dnia na dzień, a na planie nie obywało się bez konfliktów – chimeryczny aktor bywał nieznośny i kłótliwy, upodabniając się do temperamentnego Pawlaka.
Nie polepszało to i tak mocno napiętej atmosfery na planie.