Przed ołtarzem i na wojnie z Courtney Love
Album "Nevermind" przyniósł euforię, ale także i duże oczekiwania. Kolejna płyta musiała być jeszcze lepsza. Kurt Cobain wiedział, że chce zrobić kompletnie inną płytę. Momentami wstydził się poprzedniego materiału, który uważał za zbyt radiowy i wygładzony. Muzyk zarzekał się, że prędzej umrze, niż wyda drugi taki sam album jak "Nevermind". Niecałe dwa lata później ukazuje się "In Utero". Płyta nie podoba się już tak wytwórni, bo rzeczywiście bardziej przypomina debiutancki "Bleach". Słychać na niej więcej chaosu, agresji i brudnego brzmienia.
Już w pierwszym tygodniu "In Utero" trafił na szczyty list przebojów. Nie przeszkodziły sprzeciwy sklepów Kmart i Walmart, które odmówiły sprzedaży albumu z powodu piosenki "Rape Me". Słuchacze znów oszaleli na punkcie Nirvany. Początkowo płyta miała nazywać się "I Hate Myself And Want To Die", ale wytwórnia nie wyraziła zgody. Dziennikarze muzyczni nie mają już wątpliwości co do tego, że Nirvana to jeden z najważniejszych zespołów swoich czasów, który zmieni historię.