Głosili swoje idee zaczerpnięte z różnych odłamów religijnych
By odpowiedzieć sobie na to pytanie, musimy cofnąć się do lat 60. XX wieku. Właśnie wtedy Bernie Lazar Hoffman (bo tak naprawdę nazywał się Tony Alamo) sprowadził się do Los Angeles. Miał takie samo marzenie, jak cała rzesza innych przybyszy - chciał zostać gwiazdą, a konkretnie piosenkarzem popowym. I oczywiście zrobić zawrotną karierę w przemyśle rozrywkowym. Wkrótce po przybyciu do Kalifornii poznał swoją przyszłą żonę, aspirującą aktorkę Edith Opal Horn. Pobierając się, zmienili imiona oraz nazwiska na Tony i Susan Alamo. Szybko stali się jednymi z najbardziej znanych ulicznych ewangelistów Hollywood.
Głosili swoje idee zaczerpnięte z różnych odłamów religijnych, często bardzo wypaczone, ale zawsze brzmiące kusząco, szczególnie dla najuboższych mieszkańców Los Angeles. Były zatem darmowe posiłki i obietnica przyjścia z pomocą dla potrzebujących. W zamian Tony i Susan wymagali jedynie lojalności, czy jak kto woli: bezwarunkowego posłuszeństwa. Na posłusznych wyznawców w ramach życia wiecznego miały czekać wspaniałe cuda, dla krnąbrnych - potępienie i piekło.