Bez happy endu
Już w latach 80. zdrowie Benny’ego Hilla zaczęło szwankować. Komik miał znaczną nadwagę, problemy z krążeniem i ciśnieniem. W lutym 1992 r. przeszedł atak serca, po którym lekarze nakazali mu zrzucić kilkanaście kilogramów i zasugerowali wszczepienie by-passów. Odmówił. Tydzień później stwierdzono u niego niewydolność nerek. Nie zgodził się na dializy.
Dnia 20 kwietnia 1992 r. Benny Hill przebywał w wynajętym mieszkaniu w Teddington, na przedmieściach Londynu. Zasiadł w fotelu przed telewizorem. To były jego ostatnie chwile. Dopiero kilka dni później został znaleziony przez swojego producenta, a świat obiegła smutna wiadomość o śmierci uwielbianego komika.
To jedna z kilku wersji przedstawiających smutny koniec Benny’ego Hilla. Można też przeczytać, że zmarł 18 kwietnia, a dopiero przykry zapach dobiegający z jego lokum skłonił sąsiadów do działania. Jedno nie ulega wątpliwości – Benny Hill umierał jako bardzo nieszczęśliwy człowiek.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: