"Całe tłumy chciały się z nią położyć do łóżka"
Kiedy Lidia i Janusz przysięgali sobie dozgonną miłość, Czesława Gospodarek właśnie rozwodziła się z ojcem swojego dwuletniego syna Krzysztofa.
Z dokumentem potwierdzającym koniec małżeństwa i świadectwem ukończenia trzeciej klasy wydziału wokalnego w kieszeni, z niewielkim bagażem, za to z głową pełną marzeń, zjawiła się w Warszawie. Wiedziała, że kiedyś będzie wielką gwiazdą, ale nie chciała na to "kiedyś" czekać zbyt długo. Trzy lata później cała Polska znała ją już jako Violettę Villas.
Janusz Ekiert poznał Violettę w 1964 r. Jego związek z Lidią przechodził akurat kryzys, bo pianistka koncertowała na całym świecie i rzadko bywała w domu. Pewnego dnia w radiowym bufecie zobaczył JĄ. "Była ładna, choć miała perkaty nos. Ale ładna to jest za mało powiedziane. Była fascynująca. Zjawiskowa! Porażająca! Ekscytująca! Nie można było patrzeć na nią i nie rozbierać jej oczami – opowiadał wiele lat później. – Całe tłumy chciały się z nią położyć do łóżka, faceci lgnęli do niej po prostu masowo. A ona... wybrała mnie" .