O mały włos, a byłby Ferdkiem
Niestety, szansa na zagranie pierwszoplanowej roli znów przeszła mu koło nosa. Scenarzyści uznali bowiem, że Kotys jest... za stary do tej roli. Aktorowi zaproponowano więc postać Mariana Paździocha. W najśmielszych snach nie spodziewał się, że serial przyniesie mu taką sławę.
- Teraz grupy młodzieży robią tak, że gdy przechodzę koło nich, to uważnie mi się przyglądają. A gdy już odejdę to krzyczą: "Paździoch!". Zaraz potem uciekają. Ale to miłe - opowiadał w "Dzienniku Łódzkim".
Jak jednak podkreślał, za samą popularnością, dziennikarzami i uwagą mediów nie przepada. - Nie nadaję się na aktora popularnego. Popularność mnie żenuje. Odczuwam ją jako osobistą tragedię. Wstydzę się jej i nie rozumiem - dodał na łamach "Twojego Imperium".