''Chineczka''
- Nazwałem ją Chineczką, bo miała piękne, skośne oczy. Była inna niż reszta dziewcząt - tak o swojej pierwszej żonie Danucie mówił po latach Wilhelmi. Pobrali się zaraz po studiach, latem 1958 roku w Sopocie.
- Roman ulokował się w pracowni krawieckiej Ateneum, a ja tułałam się po różnych sublokatorskich pokojach. To był okropny czas. Zaglądałam w oświetlone okna, zazdroszcząc ludziom czterech ścian i drzwi, które można za sobą zamknąć. W końcu, po dwóch latach zamieszkaliśmy razem w teatrze,w maszynowni, wysoko nad sceną- wspomina Danuta Wilhelmi-Machalica (na zdjęciu).
Ich małżeństwo przetrwało do 1967 roku. Danuta była zmęczona stylem życia Romana, potrzebowała stabilizacji, której wschodzący aktor nie potrafił jej zapewnić.
- Jego wzajemne stosunki z rodzicami były wprawdzie serdeczne, ale nie wychodziły poza formalne więzi. Wiedział, co chcą od niego usłyszeć – i mówił im to, i też znał ich oczekiwania.No cóż… nie wiedzieli o jego pierwszym małżeństwie - zdradza Marika, druga żona Wilhelmiego.