Z kochanką na wigilii
- Mówiąc prawdę, był typem człowieka, który łatwo się rozpala, nie jest w stanie oprzeć się pokusom, głosom syrenek. Przez pięć lat tolerowałam taką sytuację, aż wreszcie postawiłam go przed wyborem - wspomina Marika Wilhelmi.
Choć Wilhelmi nie zerwał z rodziną kontaktu – np. wraz z którąś ze swoich kolejnych kochanek spędzał z nimi święta – aktor nie łożył na utrzymanie syna, choć wiodło mu się coraz lepiej.
- Wręczył mi kiedyś dużą kwotę, która miała być zadośćuczynieniem za lata nieprzysyłania Rafałowi pieniędzy Dał mi szmal i szybko wyszedł. Bardzo się ucieszyłam, że coś się w nim wreszcie zmienia. Po półgodzinie przyszła do mnie jakaś bardzo zmartwiona dziewczyna z księgowości i oświadczyła, że zaszła pomyłka w dokumentach i prosi o zwrot całej kwoty. Byłam bardzo naiwna i oddałam te pieniądze. Dopiero później doszło do mnie, że to Roman tak to rozegrał. Wcześniej był już umówiony z tą dziewczyną. Dla siebie pozostawił alibi, że przecież pieniądze mi dał!
W 1981 roku, kiedy sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, Marika podjęła decyzję o wyjeździe z Polski.