Ma duży dystans do siebie
Trzepiecińska stała się jednym z symboli seksu poprzednich dekad. Jej wdzięki podziwiać można było w kilku produkcjach. Na początku drogi na szczyt nie wstydziła się odkryć więcej ciała. Artystka godziła się na takie, a nie inne ujęcia, nie chcąc sprzeciwiać się wizji reżysera.
Ekranowa piękność podbiła męskie serca. Na długi czas dla wielu osób była wyznacznikiem atrakcyjności. Sama zainteresowana zawsze podchodziła jednak do swojego wyglądu z przymrużeniem oka.
- Atrakcyjność wyrazić w kilogramach i centymetrach? To by było zbyt proste - żartowała na łamach "Gali".