Restauracja "nie najwyższych lotów"
- To, że najważniejsi politycy w państwie spotykali się w restauracji, moim zdaniem nie najwyższych lotów, w saloniku VIP-owskim, który zbyt elegancko nie wygląda, też świadczy o naszych rządzących- zauważa złośliwie, choć jak przyznał, nigdy nie był w lokalu na Dolnym Mokotowie.
- Widziałem tylko zdjęcia. Z Robertem nie łączą nas specjalne więzi. Nie skorzystałem z zaproszenia i nie byłem na otwarciu jego restauracji.
Dodaje jednak, że nie zazdrości Robertowi Sowie, który za sprawą głośnej publikacji "Wprost" znalazł się pod ostrzałem mediów i lupą śledczych.