Amaro ocenia Sowę. Dobijanie leżącego?
Jeśli Robert Sowa liczył na branżową solidarność po wybuchu afery taśmowej, to bardzo się pomylił. Choć Wojciech Modest Amaro przyznał w rozmowie z Magdaleną Rigamonti, że nagrania polityków z restauracji uderzą w całą polską gastronomię, to nie wstawił się za Robertem Sową. Wręcz przeciwnie, fatalnie ocenił poziom świadczonych przez niego usług i zasugerował, że Sowa jest za ten stan rzeczy odpowiedzialny.
- Robert Sowa firmuje tę restaurację swoim nazwiskiem. Wiedział, kim są jego goście, bo to dla nich zrobił VIP room z oddzielnym wejściem. Wiedział, że musieli rozmawiać o poważnych sprawach. Nie wiem, czy wiedział, że są nagrywani - mówi na łamach tygodnika, po czym atakuje korzystających z restauracji polityków, zarzucając im fatalny gust.