''Dziewczyna z plakatu''
Szybko poznała też tę ciemniejszą stronę sławy – fałszywych znajomych, niekiedy natarczywych fanów, którzy nie potrafili odróżnić aktorki od granej przez nią postaci, oraz brak czasu dla rodziny i przyjaciół.
- Uświadomiłam sobie, że muszę się lepiej zorganizować, bo łatwo zaniedbać relacje z przyjaciółmi, rodzicami, rodzeństwem. Oczywiście jest pokusa, żeby mieć wytłumaczenie: „Teraz nie mam czasu, bo dużo pracuję” - mówiła w Zwierciadle.
- Hanka wzbudza sympatię – mówiła o swojej postaci. - Kobiety chcą się z nią przyjaźnić, a faceci chętnie by widzieli taką babkę u swojego boku. I te emocje przelano na mnie. Już kilka razy słyszałam, że ktoś się we mnie zakochał, na co ja zawsze odpowiadam: „Przestań, ja nie jestem Hanką B., jestem Sonia B.”. Niebezpieczne jest również to, że można dać się zwieść pochlebstwom. Wielu ludziom chodzi o przebywanie z osobą, która jest na plakatach. Dziewczynie z plakatu dużo więcej się wybacza, trzy razy głośniej śmieje z jej żartów. A ja naprawdę nie jestem dziewczyną z plakatu.