Zarzuty internautów przybierały na sile
Tuż po wypadku w "Pytaniu na śniadanie" w internecie wybuchła burza na temat autentyczności całego zdarzenia. Widzowie, którzy przyglądali się sytuacji klatka po klatce, dopatrzyli się m.in tego, że grymas bólu pojawił się na twarzy Rogalskiej, zanim prezenterka uderzyła w torbę. Oprócz tego, gwóźdź wystawał z jej dłoni ostrą końcówką, a po jego wyjęciu nie pojawiła się choćby jedna kropla krwi. Nie zabrakło też sugestii, że "całe show" zostało zrealizowane jedynie po to, aby podnieść oglądalność porannego formatu Telewizji Polskiej. Choć produkcja opublikowała później obszerne wyjaśnienie całej akcji, nie powstrzymało to internautów przed krytycznymi uwagami pod adresem magika. A co na to główny bohater zamieszania?
Marcin Połoniewicz wciąż zasłaniał się sekretem zawodu magika. Twierdził, że gdyby przyznał, że sztuczka była "ściemą", "to już nie byłaby ściema". Iluzjonista wprawdzie zamieścił na swoim profilu na Facebooku zdjęcie z Marzeną Rogalską, opatrzone komentarzem zapewniającym, że prezenterka czuje się już dobrze i oboje dziękują za ciepłe słowa, ale później zaczął w mało wyszukany sposób żartować z całej sytuacji. Najpierw zamieścił na Facebooku obrazek z przepołowioną piłą kobietą i komentarzem "K***a. Przepraszam!", a potem zdjęcie z podpisem: _W ramach walki z hejtem w internecie, zrób sobie selfie z kropką na dłoni i wrzuć na Instagrama i FB z hasztagiem "K***a Przepraszam!"_ (zachowano oryginalną pisownię).
Zachowanie iluzjonisty pozostawiło wiele do życzenia. Nic więc dziwnego, że zarzuty internautów przybierały na sile i pojawiły się głosy, że magik skorzystał na wypadku na wizji, chcąc się w ten sposób wypromować. Ku zaskoczeniu wielu osób, do dyskusji ponownie dołączyła Rogalska. Tym razem jednak w ostrych słowach skomentowała działanie Połoniewicza.