Sprzeczne wersje wydarzeń
Głos w sporze zabrał w końcu sam Zimoch, który długo nie komentował sprawy.
- Bardzo się dziwię, że o oświadczeniu zarządu nie zostaliśmy poinformowani jako pierwsi, tylko dowiaduję się o tym od osób trzecich. Cieszę się jednak, że rzecznik przyznał, że dokumenty do Polskiego Radia dotarły. Przez wiele godzin zapewniał, że nic takiego nie miało miejsca - powiedział w komentarzu dla press.pl.
Na koniec dziennikarz odniósł się do stwierdzenia, jakoby nie znał przyczyn swojego zawieszenia. Przypomnijmy, że zarząd Polskiego Radia deklarował, że prezenter dowiedział się o nich już w momencie wręczania oświadczenia o zawieszeniu w obowiązkach pracowniczych.
- Mogę pokazać pismo, które podpisała pani prezes. Tam nie ma nawet jednego słowa na ten temat. Nie ma przyczyny, nie ma uzasadnienia - podsumował Zimoch.
Sprawa rzeczywiście zakończy się w sądzie?
Zobacz także: Agata Młynarska o sytuacji w TVP: "Każdy zarząd ma prawo zdejmować programy"
AR