Na planie
Choć Kąkolewski zaczął pracę na planie "Czterdziestolatka" jako jedenastolatek, doskonale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Starał się nie sprawiać nikomu problemów i bez zbędnych dyskusji spełniać prośby reżysera.
- Jakby mi kazali ze szpadlem zagrać, to bym zagrał. Na planie rozkaz to rozkaz – mówił.
Do opinii anioła jednak wiele mu brakowało. Ekranowy Mareczek nie chciał, aby występy przed kamerą zabierały mu dzieciństwo, więc zaraz po wyjściu z hali, w której kręcono serial, stawał się Piotrem Kąkolewskim. Do tego stopnia odcinał się od granego przez siebie bohatera, że ze scenariuszem i swoimi kwestiami zapoznawał się dopiero w taksówce, która wiozła go na plan produkcji. Efekt?
- Za każdym razem waliłem własnym tekstem. Co dubel mówiłem co innego – śmiał się. Na szczęście dalsza współpraca z reżyserem układała się już bez zarzutu.
Kariera młodego aktora zakończyła się na początku lat 80. po gościnnym występie w serialu "Z biegiem lat, z biegiem dni...". W jednym z dawnych wywiadów wyznał, że pieniądze zarobione na planach wydał na wymarzony motorower.