''Osiągnąłem dno''
To wtedy zaczął się jego powolny upadek. Tył, aż wreszcie ze szczupłego i ruchliwego blondynka przemienił się w ważącego prawie 190 kilogramów mężczyznę, który miał problemy z poruszaniem się.
- W pewnym momencie rozstałem się z żoną i zacząłem żyć po kawalersku i ułańsku. Piwo, golonki, fast foody. Nocne żarcie. Żyłem jak król – opowiadał Zbigniewowi Górniakowi.
Równocześnie Tchórznicki walczył z uzależnieniem od alkoholu. Przepił niemal cały swój życiowy dorobek.
- W książce Bahdaja jeden z bohaterów opowiadał kolegom, że ojciec codziennie wraca pijany do domu, że szkoda zdrowia na takie życie. Podobne słowa słyszałem od syna. Zrozumiałem, że boi się o moje życie. Dotarło do mnie, że osiągnąłem dno – mówił.