Woda sodowa uderzyła mu do głowy
Początek lat 70. był dla Tchórznickiego prawdziwym rajem. Pozwolił uwieść się sławie i wpadł w pułapkę czyhającą na młodych i niedoświadczonych aktorów, którzy tak szybko odnieśli sukces.
- Wtedy w pewnym momencie sam już nie wiedziałem, czy jestem jeszcze Maniek Tchórznicki, czy już może Paragon. Tak mi się życie z filmem pomieszało, tak dostałem do główki* – wspominał w rozmowie ze Zbigniewem Górniakiem. *- Rola Paragona jakoś mnie rozpuściła. Za dzień zdjęciowy dostawałem 350 złotych, a moja matka zarabiała miesięcznie 1,7 tysiąca.
Po znajomości dostał miejsce w pewnym elitarnym liceum, a po maturze miał iść do filmówki. Tylko że Tchórznicki „miał to gdzieś”. Nie uczył się, wagarował i wreszcie wyrzucono go ze szkoły. Nie powiodło mu się też w technikum poligraficznym. Ale nawet to nie dało mu do myślenia – i chłopak wciąż „żył pełnią życia”, niczym się nie przejmując.