Sądowa batalia z ZASP
Florczak ma naturę społeczniczki, działaczki. Udzielała się w Związku Artystów Scen Polskich, z którego przed 15 laty zwolnił ją Olgierd Łukaszewicz. I to dyscyplinarnie. Kulisy tej sprawy wyjaśnia w najnowszym wywiadzie z serwisem Cozatydzien.
- Zrobiłyśmy zdjęcia 4,5 tys. aktorów i powstał Album Aktorów Polskich, z którego do obsady filmów korzystali wielcy reżyserzy polscy m.in. Andrzej Wajda, Jerzy Kawalerowicz, Jadwiga Barańska, Jerzy Antczak i wielu innych filmowców. Organizowałyśmy Mistrzostwa Polski Aktorów w pływaniu, w żeglarstwie i jeździectwie. Dzięki temu środowisko było wówczas bardzo zintegrowane. Co roku organizowałyśmy wigilie, jajeczko, które były fundowane przez naszych sponsorów. Nie straciłyśmy na to złotówki z ZASP. Jednak niektórzy aktorzy, znajomi Olgierda uważali, że skoro nikt ich nie chce brać do obsady to dlatego, że ja i Gośka (Małgorzata Rożniatowska - przyp. red.) to utrudniamy, kiedy reżyserzy chcą skorzystać z Albumu. Kiedy zostałyśmy zwolnione, ja poszłam do sądu. Przyniosłam 150 podpisów aktorów, którzy byli oburzeni tą decyzją jak np. Gustaw Holoubek, Magda Zawadzka, Piotr Fronczewski, Jan i Marian Kociniakowie, Jan Kobuszewski czy Zbigniew Zapasiewicz. Sąd był zażenowany takim stanowiskiem ZASP. Otrzymałam dzięki temu sowitą odprawę, którą zapłacił ZASP. Teraz też działam w ZASP, pomagam, jestem wybrana do władz.
W tym samym wywiadzie 74-letnia dziś Ewa Florczak mówi: - Gram w Och-Teatrze, nagrywam również dubbing, mam zdjęcia do seriali, do filmu. Cieszę się, że ludzie mnie chcą i czuję się potrzebna. Jestem szczęśliwa.
Trwa ładowanie wpisu: instagram