Koncert Jana Pietrzaka
Obok jubileuszu Maryli Rodowicz koncert Pietrzaka miał być głównym punktem tegorocznego Opola. Niestety tytuł "Z PRL-u do Polski" można byłoby śmiało zamienić na "Gorzej niż w PRL-u już nie będzie".
Benefis artysty najbardziej zaskoczył chyba organizatorów, którzy nie spodziewali się aż tak wielkiej wpadki. Choć operatorzy TVP robili wszystko, by nie pokazywać pustych miejsc, internet obiegły zdjęcia i filmiki, na których widać, że amfiteatr świecił pustkami. Sporo osób nie dotrwało do końca występu Pietrzaka. Jak się okazuje, razem z kabareciarzem bisowało niespełna 200 osób. Co przy 3653 miejsc siedzących jest najgorszym wynikiem w historii festiwalu.
Warto dodać, że również Jacek Kurski, który był w loży VIP-owskiej przez cały koncert, nie krył niezadowolenia i częściej niż na scenę spoglądał na ekran smartfona. Ostatecznie, jak setki osób, opuścił koncert przed jego zakończeniem.
A jak sprawę skomentował Jan Pietrzak?
- Repertuarowo koncert był dosyć interesujący, publiczność, która wytrwała mimo deszczu i zimna była zadowolona. Udało nam się wykonać wszystkie utwory, które zamierzaliśmy zaprezentować. Jestem bardzo zadowolony z postawy młodych kolegów z zespołu, spodobali się publiczności. To dobrze, że młodzież, która śpiewa moje piosenki poczuła się usatysfakcjonowana - powiedział w rozmowie z serwisem wPolityce.pl.