Nie chodzi o zombie
Ale, jak podkreśla Romero, to nie nazewnictwo było najważniejsze, lecz wymowa filmu i to, co „zombie” sobą reprezentowali.
Dziennikarze zachwycali się scenariuszem, który odczytywali jako komentarz do ówczesnej sytuacji politycznej, i doszukiwali się rozmaitych interpretacji, utożsamiając żywe trupy między innymi z Wietnamem, napięciami rasowymi czy groźbą komunizmu.
- Wiele powiedziano na ten temat – kwitował reżyser w Big Issue. - Sądzę, że zombie mogą być dosłownie wszystkim. Mogą być huraganem albo tornado. Tu nie chodzi o zombie. Dla mnie istotne jest to, w jaki sposób ludzie reagują w stresujących, okropnych sytuacjach, skupiam się na ich występkach, popełnianych błędach, na tym, jak wszystko chrzanią.