Choroba u szczytu sławy
Pod koniec 1998 roku, gdy artysta tworzył materiał na swoje kolejne dzieło, jego stan zdrowia mocno się pogorszył. Rak płuc, który u niego zdiagnozowano, był jak wyrok. Wokalista starał się jednak zachować optymizm.
- Cokolwiek Bóg będzie chciał - będzie dla mnie dobre... Miałem wspaniałe życie. Zasmakowałem piękna - wyznał w jednym z wywiadów. Nie przerywając prac nad kolejną płytą, zdołał dokończyć krążek "Take Your Time".
Walcząc do końca życia ze swoją wadą wymowy, udało mu się wyeliminować całkowicie jąkanie. Pojawiły się nawet uszczypliwe głosy dziennikarzy, którzy twierdzili, że muzyk od początku udawał, żeby wykreować swoją karierę.
Do dzisiaj styl Scatmana nie został skopiowany przez żadnego artystę, a on sam zapisał się w kartach historii jako ikona lat 90.