Starzy kumple wracają
W pierwszej części „Niezniszczalnych” komediowy ton był oczywiście silnie widoczny – nie tylko w dialogach i akcji, ale też w ujawnianych widzom biografiach poszczególnych bohaterów (grany przez Dolpha Lundgrena niezbyt elokwentny zabijaka i niegroźny ćpun Gunnar Jensen jest doktorem chemii) czy ich znaczących ksywkach (moim ulubieńcem pozostaje Jet Li jako „Ying Yang”, choć Jason Statham vel „Christmas” depcze mu po piętach).
Jednak dopiero w drugiej odsłonie przygód najemników-oldboyów próby romansu z realizmem zostają ostatecznie ucięte.
Nie bez znaczenia może być tu zmiana na stanowisku reżysera – Sylvestra Stallone zastąpił znany producent (i reżyser) Simon West, a Sly mógł – z sukcesem i właściwą sobie charyzmą – skupić się na graniu.