Nie omijały jej dramatyczne sceny
Przez ten czas Marta bardzo się zmieniła. Patrząc z perspektywy czasu, jak oceniasz jej przemianę?
- Marta na szczęście jest coraz bardziej podobna do mnie. Scenarzyści dodali jej trochę życia, pasji. Na początku była bardzo cichą, spokojną osobą. Wtedy grała jeszcze z nami Matylda Damięcka i jej postać była pisana jako bohaterka przebojowa, pełna energii, a Marta miała ją równoważyć. Taki był początek. Przez dekadę Marta przede wszystkim dojrzała – na początku była nastolatką, 16 – letnią uczennicą. Teraz jest dojrzałą kobietą, miała męża, ma dziecko, dorobiła się nawet kochanka (śmiech) i przeżyła kilka prawdziwych dramatów. Chyba można o niej zacząć mówić, że zaczyna być człowiekiem doświadczonym przez los.