Andrzej Sołtysik: "My ludziom nie szkodzimy"
Pierwsza edycja programu "Tylko miłość" była jednak jedyną, jaką zrealizowano. Wiosną show nie wróciło na antenę, choć jak uparcie twierdził Andrzej Sołtysik, ta decyzja nie miała nic wspólnego z tragedią uczestnika.
- Decyzję o wiosennej ramówce podjęto jesienią. Nie wiąże się to z przypadkiem Grzegorza, bo nie uważamy, żeby udział w programie "Tylko miłość" miał jakikolwiek związek z jego krokiem. My ludziom nie szkodzimy. Jesteśmy jak lekarz, który próbuje pomóc, ale nie zawsze się to udaje. Program się skończył, Wiesia nie wróciła, życie dopisało dalszy ciąg - powiedział tygodnikowi "Polityka".
Choć rzeczywiscie trudno obarczać całą winą za tragedię telewizję, zauważono, że stacja nie widziała nic złego w promowaniu łzawym fragmentem z udziałem Grzegorza programu. W ocenie wielu widzów, kosztem tego bohatera budowano oglądalność. Największe pretensje do TVN miała matka Piechowskiego.
- Wiedzieli, że jest załamany. Po co nagrywali, jak płacze? Po co puszczali ten program, wiedząc, że nie ma dobrego zakończenia? - pytała dziennikarzy "Super Expressu".
Dziś takim zagraniom telewizji, niestety, nikt się już nie dziwi.
KM/AOS