Na castingu okazała się bezkonkurencyjna
Zgłoszenie zostało zaakceptowane, więc wkrótce rodzeństwo wybrało się w samotną podróż do wrocławskiej wytwórni filmowej.
- Wsiedliśmy do autobusu, przejechaliśmy pół miasta i stanęliśmy przed reżyserem. Roman Załuski kazał mi się rozpłakać i powiedzieć, że brat mnie bije, a ja na to, że to nieprawda - wspominała po latach Monika.
Na castingu dziewczynka nie czuła strachu i nie wiedziała, co to trema. Lęk pojawił się dopiero, gdy po raz pierwszy pojawiła się na planie.
- Gdy zobaczyłam te wszystkie lampy, kamery i mnóstwo kręcących się ludzi, poczułam stres. Przebierałam pod stołem nogami, nie mogłam się uspokoić, ale po czwartym dublu wszystko zaczęło się układać.