Tomasz Lis: największe zagrożenie dla renomy "Newsweeka"?
Wojewódzki, którego rozmowa z Mikołajem Lizutem znalazła się w jednym z lutowych wydań "Newsweeka", zaprotestował, gdy okładkę opatrzono jedynie jego zdjęciem, choć wcześniejsze ustalenia z redakcją były inne. W liście otwartym, który pojawił się w sieci na dzień przed sprzedażą tygodnika, dziennikarz TVN nie szczędził Lisowi dosadnie wyrażonej krytyki.
Pogwałciłeś standardy nie tylko dziennikarskie, ale po prostu koleżeńskie. Dla mnie przestałeś być redaktorem naczelnym, a stałeś się handlarzem. Małym handlarzem - pisał.
Wówczas redakcja tłumaczyła się podobnie, jak teraz w przypadku sporu z Jaruzelską - niezadowoleni chcą po prostu wypromować się kosztem tygodnika.
"Trudno się oprzeć wrażeniu, że oświadczeniem pełnym kłamliwych zarzutów pani Jaruzelska próbuje kosztem "Newsweeka" promować swoją książkę. Będziemy wdzięczni za wybranie innej strategii promocyjnej" - czytamy w odpowiedzi redakcji opublikowanej na stronach wirtualnychmediów.
Przypatrując się działaniom Tomasza Lisa i kierowanych przez niego redakcji, można nie tylko odnieść wrażenie, ale właściwie stwierdzić, że to jego medialna machina robi dokładnie to, o co oskarża wszystkich dookoła. Dawniej opiniotwórczy "Newsweek" pod sterami Lisa, zarówno pod względem treści, jak i pracy redakcji, coraz bardziej przypomina tabloid. Z tą różnicą, że drukowany na lepszym papierze.
KŻ/AOS