Szantażowana przez sąsiadów
Dopiero po reportażu telewizyjnym, w którym ponownie zrobiono z niej wyrodną córkę, zdecydowała się zabrać głos i walczyć o swoje dobre imię – wyznała, że wielokrotnie próbowała pomóc ojcu, jednak na próżno.
- Zarówno ja, jak i mój narzeczony staraliśmy się wyciągnąć go z patologicznych warunków, które wokół siebie stworzył. Dołożyliśmy wszelkich starań, by pokazać mu alternatywne życie, ale pomimo wielu obietnic poprawy zadecydował, że woli mieszkać w Będzinie i otaczać się ludźmi, którzy pomogli mu w doprowadzeniu się do ruiny – napisała na swoim profilu na Facebooku.
- Obiecywał poprawę. Wielokrotnie też był zaszywany, ale i tak wracał do nałogu. Zrobiłam wszystko, by mu pomóc. Zawsze, gdy niemalże siłą umieszczałam go w szpitalu by doszedł do siebie, uciekał z niego. Prosiłam o interwencję policję i straż miejską, ale wszyscy rozkładali ręce. Bardzo chciałam mu pomóc, ale nie wiem, co więcej mogłabym zrobić. Nie raz byłam szantażowana przez "życzliwych" sąsiadów, że przekażą prasie informacje o tacie, jeśli im nie zapłacę. Nigdy się nie ugięłam, bo mam swoje życie i swoją pracę, nie mogę być zaszczuta do końca życia przez środowisko, z którego cudem udało mi się wyrwać.