Jak było naprawdę?
Państwo Janowscy postanowili opowiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się w jednym ze sklepów w Miami.
- Na Florydzie wydarzyła się rzecz straszna, bo zostałyśmy, jak się okazało, niesłusznie zatrzymane i bezpodstawnie oskarżone o kradzież. Byłyśmy w centrum handlowym z przyjaciółką. Miałyśmy swoje rzeczy z zewnątrz. Zrobiłyśmy oczywiście też zakupy w tym sklepie, zapłaciłyśmy i wychodząc, panie nas zatrzymały. Wezwały ochronę i policję, która zawiozła nas na komisariat. Jak wyszłyśmy, to się okazało, że mamy postawiony zarzut. Co ciekawe, rzeczy, które "ukradłyśmy" w ogóle nie było w sprzedaży tego sklepu. Nie było też żadnych futer. To polskie media wymyśliły tę nazwę afery - wyjaśniała oburzona Monika.