Jakub Małek
Ludzie uważają, że jest spokojny i opanowany, jak Wojtek, którego gra w „Barwach szczęścia”. Sam ma na ten temat inne zdanie. Startuje w zawodach kolarskich, śpiewa i gra na afrykańskim bębnie, a w przyszłości być może zostanie nauczycielem historii, która go bardzo interesuje. W tym roku Dzień Dziecka spędzi w domu, oglądając filmy.
Jestem związany z serialem już sześć lat. To szmat czasu, człowiek rośnie i się zmienia, co widać na moich zdjęciach z planu. Trochę schudłem, jest lepiej niż kiedyś. Dużo nauczyłem się dzięki tej pracy - stałem się systematyczny i obowiązkowy. Oczywiście musiałem do tego dojrzeć, na początku mojej przygody z planem bywało różnie. Zdjęcia zaczynały się rano, kończyły późno, a wieczorem - zamiast spać i odpoczywać - musiałem nadrabiać zaległości ze szkoły. Czasami miałem dość, ale jakoś to wszystko godziłem. Teraz nie mam z tym najmniejszego problemu - uczę się dojeżdżając na plan i w drodze do domu.
Dogaduję się z całym serialowym rodzeństwem, ale najlepszy kontakt mam z Natalią, która gra Agatę. Mamy wspólne tematy - szkoła, problemy życiowe nastolatków. Z Olafem, czyli moim młodszym serialowym bratem Stasiem, rozmawiam głównie o piłce i grach komputerowych, bo to młody lubi najbardziej.
Pracę na planie „Barw Szczęścia” traktuję jak przygodę, nie chcę zostać aktorem. To ciężki zawód, który wymaga wielu wyrzeczeń. Zamierzam pójść w stronę nauki, na przykład historii. Bardzo się nią interesuję, szczególnie okresem II wojny światowej i martyrologią Żydów. Może zostanę nauczycielem historii? Zastanawiam się nad tym, bo lubię pracować z ludźmi.