Tak dziś wygląda
Pogodził się nawet ze śledzącymi go fotoreporterami, choć początkowo nie było to łatwe.
- Wkurzało mnie to. Nie robili nic nielegalnego, ale byłem tym po prostu zmęczony. Tylko że nie chciałem wyjeżdżać na pustynię, nie chciałem budować wysokiego muru wokół swojego domu. Po prostu uznałem, że muszę jakoś z tym żyć. Kiedy zabieram dzieciaki na plażę, wiem, że będą tam paparazzi. Mówię im więc: „Okej, róbcie zdjęcia. Tylko potem dajcie nam spokój”. To niesamowite, w końcu jak wiele zdjęć, na których biegnę po plaży, potrzebują? Pewnie, czasami czuję się osaczony, ale muszę się z tym pogodzić.