Telewizja ubarwia historie uczestników?
Po wyemitowaniu dwóch edycji "Rolnik szuka żony" można zaryzykować stwierdzenie, że program ma tyle samo zagorzałych fanów, co przeciwników. Ci drudzy zarzucają produkcji TVP1, że kreują nieprawdziwy obraz polskiej wsi, a sytuacje pokazane na ekranie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nie wierzą w brak scenariusza i naturalne reakcje tytułowych rolników. A jaka jest prawda? Czy telewizja podkoloryzowała życie bohaterów?
- Na początku zastanawiałam się, czy program odda prawdę o tych ludziach. Czy oni będą autentyczni. Ale już pierwsze spotkanie z ekipą dało mi pewność, że zrobimy wszystko, aby pokazać bohaterów takimi, jacy są. Choć były głosy, że może powinniśmy przebrać ich w lepsze ubrania, wyczyścić brud za paznokciami. Pytanie: po co? Bohaterowie ubierają się sami. Nawet ich nie malujemy. Jeżeli któraś dziewczyna maluje sobie ciemne cienie, to jest to jej znak charakterystyczny - powiedziała Marta Manowska na łamach "Twojego Stylu".
Jak dodała prowadząca, ekipa programu ingeruje jedynie w kwestii np. lokowania produktów.
- W domu, gdzie trwają nagrania, likwidujemy rzeczy, które nie mogą pojawić się w telewizji np. alkohol stojący czasem w widocznym miejscu. Zasłaniamy logo na sprzęcie elektronicznym, marki na ciągnikach i samochodach. Nic więcej. Jedyne poważne obostrzenie jest takie, że w programie nie pokazujemy dzieci. Taka jest zasada.