''W Hollywood to nie przejdzie''
- To niezwykłe. Zagrałam w 50 filmach, a wszyscy i tak pytają mnie o „Ostatnie tango w Paryżu” - irytowała się w „Daily Mail”.
Film miał ciążyć na jej karierze już do końca życia, choć przyjaciele twierdzili, że nie udało się jej powtórzyć zawodowego sukcesu również ze względu na orientację seksualną.
- Była symbolem seksu, niezwykle piękną kobietą z taką charyzmą, a przy tym mężczyźni nie mogli jej mieć? W Hollywood to nie przejdzie – mówiła reżyserka Penelope Spheeris.
Ostatni raz Schneider pojawiła się na ekranie w 2008 roku. Zmarła 3 lata później, po przegranej walce z nowotworem. (sm/gb)