Dziś wstydzi się swojego zachowania
Z perspektywy czasu Marek Torzewski nie najlepiej ocenia to, jak przyjął wiadomość o chorobie i jak potraktował wtedy swoich bliskich. - Pogodzenie się z diagnozą zajęło mi jakieś półtora miesiąca. Dziś wstydzę się tego, jak wtedy się zachowywałem - wyznał, dodając, że nie doceniał początkowo ani cierpliwości, ani empatii ze strony żony czy córki.
Przełomem okazała się rozmowa z tą ostatnią, która przypomniała ojcu, że musi jeszcze zaśpiewać na jej ślubie. To wtedy tenor zebrał w sobie siły, by stawić czoła wyzwaniu, jakim jest choroba.
Dziś, po czterech latach od usłyszenia diagnozy, Marek Torzewski czuje się zdrowy i w pełni sił. Podkreśla jednak, że choroba już na zawsze zostawiła w nim ślad.