Jego pozycja w stacji jest zagrożona
Prokop unika wspólnych spotkań z innymi pracownikami TVN ponoć dlatego, że poczuł się urażony tym, że w nowym show "Mali giganci" rola prowadzącego przypadła w udziale niedoświadczonemu Filipowi Chajzerowi, a fotel jurora jego rywalowi - Kubie Wojewódzkiemu.
Najbardziej zabolało go to, że jego nieposkromiony konkurent, czyli Wojewódzki, z maluchami ma niewiele wspólnego. Jak powiedział kiedyś Marcin Meller: "rozmawiać z nim o dzieciach, to jak ze ślepym o kolorach". Niestety, jest w tym wiele prawdy. Ci, którzy widzieli chociaż jeden odcinek talk-show Wojewódzkiego, nie potrafią wyobrazić sobie najbardziej kontrowersyjnego prezentera TVN w roli "dobrego wujka", który grzecznie i kulturalnie potrafi wyrazić swoją opinię.
Marcin Prokop, który sam jest ojcem 8-letniej Zosi, z pewnością szybciej znalazłby wspólny język z uczestnikami show. Udowodnił to choćby, współprowadząc "Mam Talent!". Niemal od razu zyskiwał zaufanie i sympatię występujących w programie dzieci.
Pikanterii całej sprawie dodaje również fakt, że Prokop i Wojewódzki nie przepadają za swoim towarzystwem, więc zatrudnienie showmana przy "Małych gigantach" musiało zaboleć gospodarza "Dzień Dobry TVN".
- Z Kubą Wojewódzkim utrzymuję kontakt okazjonalnie. Wtedy, kiedy mnie obsmarowuje, a ja biorę za telefon, żeby mu powiedzieć, że jest głupi - powiedział Prokop i dodał, że nigdy nie poprowadziłby imprezy dla kolegi ze stacji. Dlaczego?
- Kiosk próżności Kuby Wojewódzkiego? Nie zmieściłbym się tam, bo całość wypełnia prawdopodobnie jego ego - mówił.
Jak dalej potoczy się więc kariera Marcina Prokopa?