Ma do siebie dystans
Na koniec wywiadu Rozenek odniosła się do sprawy, która wciąż spędza sen z powiek jej krytykom. Przypomnijmy, że od kilku lat krąży w mediach informacja, że gwiazda TVN ukrywa swój prawdziwy wiek. Ona sama powtarza, że urodziła się w 1978 roku, chociaż wielu widzów sądzi, że przyszła na świat dziesięć lat wcześniej. Wszystko przez wpadkę, której dopuściła się jedna ze stacji telewizyjnych.
- Mam bardzo szeroką skalę akceptacji krytyki mojej osoby. I tak naprawdę nigdy nie reaguję na zaczepki. Mierzę się z różnymi głupotami i tego też nie komentuję. Podam przykład. Gdy zaczynałam swoją telewizyjną pracę, w jakimś programie producentka podpisała belkę "Małgorzata Rozenek, lat 44". A miałam 34. Zwykła literówka. (…) Potem przez lata wypominano mi, że sobie odejmuję dekadę. Bardzo często zarzucano mi dziwne rzeczy. Ale jest granica. I tą granicą jest przyzwoitość. Dopóki ktoś mnie obraża, mówiąc, że jestem głupia, ma prawo to robić. Bo to jego opinia. (...) Chodzi o to, że moment, w którym pewne słowa mogą wpłynąć na osąd mnie przez moje dzieci, to proszę o pomoc sąd - podsumowała Małgorzata Rozenek na łamach "Vivy!".