Zmarł ''na posterunku''
Jak nie trudno sobie wyobrazić* śmierć przyjaciela była ciosem dla* Himilsbacha, który na pogrzebie przyjaciela osobiście "zamurowywał" Maklakiewicza, a zamiast kwiatów na jego grobie złożył pudełko czekoladek.
Z kolei Himilsbach zmarł 11 listopada 1988 roku, jak mówi wielu jego znajomych "na posterunku", czyli w czasie libacji na jednej z melin.
Na pogrzebie Himilsbacha ksiądz z żalem wyznał: "Żegnaj Janku, już nigdy nie usłyszymy twojego ciepłego, aksamitnego głosu", co na wspomnienie ochrypłego głosu Janka wywołało oczywiście śmiech wśród przybyłych.
Przyjaciele pisarza załatwili mu piękne miejsce na cmentarzu w Wólce Węglowej, gdzie swój warsztat miał syn Cybulskiego, u którego pracował kiedyś Himilsbach.
[
]( http://film.org.pl )