Nic nie zapowiadało, że stanie się ofiarą
Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Z Ostałowską nawiązała kontakt kobieta, twierdząc, że chce napisać książkę o zmarłym Mariuszu Sabiniewiczu. Jako że przez lata pracy na planie "M jak miłość" aktorzy bardzo się zaprzyjaźnili, artystka niemal od razu zgodziła się na spotkanie. Chciała opowiedzieć o koledze, z którym tak wiele ją łączyło.
Ta decyzja okazała się dużym błędem, o którym szybko przekonała się serialowa Marta.