To wszystko jego wina
Werner trafi akurat na moment, gdy narzeczona założy białą suknię. Marzenka, broniąc szczęścia szefowej, od razu wyrzuci intruza za drzwi:
- Proszę stąd wyjść, ale już! Nie można przed ślubem oglądać panny młodej w sukni, to przynosi pecha!
A później będzie jeszcze gorzej. Tuż przed próbą generalną ślubu Adam zgubi obrączki. Ksiądz, który miał prowadzić ceremonię, straci nagle głos. A do tego kościół ozdobią niewłaściwe kwiaty - znów z winy Wernera.