''M jak miłość''
Marek dociera w końcu do Warszawy i rzuca Annie twarde spojrzenie:
- Byłem dziś rano w Urlach na spotkaniu z wychowawcą dziewczynek… Wiem, że Ula sporo opuszcza i wagaruje. I wiem, że napisałaś jej usprawiedliwienie… Już parę razy. Czy mogłabyś mi to wyjaśnić?
A zmieszana Gruszyńska od razu zaczyna się tłumaczyć:
- Rozmawiałam z jej psychologiem… On uważa, że zachowanie Uli to zwykły, młodzieńczy bunt i nie ma sensu z tym walczyć…
- Czyli co… Odpuszczamy i pozwalamy, żeby weszła nam na głowę? Psycholog nic ci na ten temat nie wspominał?
- Powiedział jedno. I bardzo to podkreślał. Że jeśli teraz zaczniemy na Ulę naciskać, to cała terapia weźmie w łeb!