Mateusz oskarżony o kradzież
Mateusz przychodzi ze szkoły zupełnie załamany. Okazuje się, że pieniądze ze sprzedaży biletów na przedstawienie zniknęły. Za stratę wszyscy obarczają winą chłopca. Zrozpaczony malec żali się dziadkowi.
- Lubię forsę, ale nie jestem złodziejem! Zrobiłem tak, jak pani prosiła: zostawiłem kopertę na biurku!
A Lucjan, jeszcze tego samego dnia, idzie do szkoły na ostrą rozmowę z dyrektorem.
- Wczoraj wróciłem z urlopu i dowiedziałem się od wychowawczyni Mateusza, co się dzieje - Nowacki od razu zaczyna się tłumaczyć. - Ktoś puścił głupią plotkę i sytuacja trochę wymknęła się spod kontroli...
Lucjan z trudem panuje nad emocjami. Zwłaszcza na myśl, przez co przechodzi jego wnuczek.
- Nie rozumiem, jak szkoła mogła do tego dopuścić? To po prostu skandal!