Życiowe rozterki
Życie na walizkach nie było łatwe. Na artystce spoczęła spora odpowiedzialność. Na jej głowie było nie tylko prowadzenie domu.
- Mój mąż dużo pracował, więc zdarzało się, że zimę spędzaliśmy w Nowym Jorku, a lato w Los Angeles. Ale nigdy nie czułam się w Ameryce dobrze. Może dlatego, że nie żyłam tam własnym życiem? Byłam takim wentylem bezpieczeństwa - dla całej rodziny. Dla męża, który miał wiele stresów w pracy, dla dzieci, które trafiły do nowej szkoły, choć nie za dobrze znały język... - wspominała w wywiadzie na oficjalnej stronie "M jak miłość".