Marszałek weźmie sprawy w swoje ręce
Kilka godzin później dziennikarz postanowi jednak działać. Zdecyduje się podpalić skrytkę, w której Jacek trzymał swój zapas dopalaczy.
- Teraz nasz kolega będzie musiał się nieźle nagimnastykować, żeby wymyślić coś nowego… Jeśli będziemy grać fair, nigdy go stąd nie wykopiemy! - zapowie.
Barycki od razu domyśli się, kto wzniecił pożar. Jeszcze tego samego dnia Kinga, blada ze strachu, stanie naprzeciwko Marszałka:
- Jacek tu był... - powie przerażona.